Wydarzenia

Wspomnień czar - rodzinna kolekcja pocztówek Ewy Baigazin w MBP w Skierniewicach

Miejska Biblioteka Publiczna w Skierniewicach zaprasza na wernisaż wystawy „Wspomnień czar - rodzinna kolekcja pocztówek Ewy Baigazin”. Otwarcie wystawy odbędzie się 27 marca 2015 r. o godz. 19.00 (piątek) w siedzibie MBP przy ul. Mszczonowskiej 43 a.

Prezentowane na wystawie zbiory uzupełniane były przez pięć pokoleń: założycielkę kolekcji Marię Morawską z d. Kowalewską, Jadwigę Król z d. Morawską, Wandę Nowakowską, Marię Szymańską i Ewę Baigazin.

"Zbiór ten nie jest zapewne kolekcją w pełnym znaczeniu tego słowa. Ja go po prostu odziedziczyłam i w niewielkim stopniu rozszerzyłam. Biorąc pod uwagę fakt, do kogo były adresowane, można wywnioskować, iż  założycielką zbioru była moja prababcia - Maria Morawska z d. Kowalewska.


Kochanej Mamuchnie i Ojczulkowi (Józefowi Morawskiemu herbu Dąbrowa) zacne rączęta całowało liczne potomstwo, w tym córka Jadwiga (Król z d. Morawska) moja babcia, która będąc jeszcze w domu rodzicielskim gromadziła odkrytki pisane przez przyjaciół, narzeczonego, wreszcie męża Stanisława Króla - mojego dziadka.
 

Duża część tej korespondencji pochodzi z okresu II wojny światowej. Nadawcą lub odbiorcą wielu kart pocztowych była moja Mama - Wanda z Królów Nowakowska (primo voto Stasikowska). I to ona przekazała mi babcine i prababcine zbiory.
 

Czas powojenny, w porównaniu z 1. połową XX wieku, jest skromniej reprezentowany. Wprawdzie listonosz codziennie pukał do naszych drzwi, bo mama prowadziła ożywioną korespondencję z kilkudziesięcioma osobami, ale przynosił najczęściej listy, nie pocztówki.  Te już tylko okazjonalnie.
 

Pamiętam wspomnienia mojej mamy dotyczące albumów, a świadczące o wielkim przywiązaniu i szacunku do rodzinnych pamiątek. Otóż rodzina mamy została wysiedlona (bodaj z Żychlina). Niemcy pozwolili zabrać ze sobą kilka kilogramów najpotrzebniejszych rzeczy i na spakowanie wyznaczyli krótki czas. Spanikowana matka wrzuciła do walizki najpierw albumy ze zdjęciami i widokówkami, potem zabawki dla dzieci (moja przyrodnia siostra Halina miała 5-6 lat, brat Andrzej 3 lata mniej).
 

W domu mojego dzieciństwa zbiory spoczywały w szafie i wydobywane były przy wyjątkowych okazjach. Obciążone ośmioma widokówkami, ledwo trzymające się grzbietów albumów karty należało delikatnie przewracać, podtrzymując od spodu. O wyłuskiwaniu widokówek ze „skrzydełek”, w celu odparowania znaczków, które z bratem Waldemarem zbieraliśmy, nie było mowy, bo mogłyby - jedne i drugie - ulec zniszczeniu. A poza tym zostały tam umieszczone rękoma przodkiń. Złamanie tego zakazu odbierałam jako naruszenie spokoju wieczystego, więc nigdy się go nie dopuściłam samowolnie. Uczyniła to moja kochana mama, bo widocznie bardziej niż oburzenia w zaświatach, bała się mojej depresji z nudów. Zapadłam na jakąś chorobę, wymagającą długiego pobytu w łóżku. Dostałam pozwolenie na dokonanie porządków w albumach.
 

I tak doszliśmy do kwestii tematyki.
 

Większość widokówek była usystematyzowana, np. poczet królów polskich, ilustracje dzieł literackich, serie malarskie, ale sporo reprodukcji spoza serii było gdzie indziej. Zgromadziłam je w jednym miejscu, do albumu dołączyłam spis treści. Karty okolicznościowe poukładałam chronologicznie.  Wzruszające są  karty  bożonarodzeniowo-noworoczne z okresu przed  1918 r., wszystkie zawierają akcent narodowowyzwoleńczy.
 

Jako nastolatka postanowiłam zbierać karty z kwiatami, potem doszły psy, konie, malarstwo światowe. Dużo tego nie było, bo i fundusze skromne, i późniejsze dorosłe życie  ochłodziły mój zapał kolekcjonerski. Pozostała świadomość podtrzymania tradycji, wielki sentyment i... przywiązanie do pamiątek rodzinnych".

 

Chicago, marzec 2015
Maria Szymańska